poniedziałek, 22 maja 2017

Co zabrać ze sobą do szpitala

0

W tym tygodniu po raz kolejny idę do szpitala i pomyślałam, że to dobra okazja, by wystartować z projektem "porad na życie". Czasami, kiedy pojawia się jakaś nowa, ale znacząca sytuacja, typu właśnie szpital, świadkowanie na ślubie itp. myślę sobie, że niegłupim pomysłem byłoby, aby powstał taki poradnik życia. Bo skąd mamy coś wiedzieć, jeśli wcześniej nie mieliśmy z tym do czynienia. Nie przeżyłam jeszcze wielu rzeczy i pewnych mam nadzieję nie przeżyć, ale może coś komuś z moich doświadczeń się przyda. Na pierwszy ogień - szpital.
Przez niemal 30 lat nie miałam kontaktu ze szpitalami, a jeśli już to tylko chodziłam do poradni mieszczących się w szpitalach, ale to prawie to samo co przychodnia. I kiedy przyszedł ten mój pierwszy raz, kiedy miałam się "położyć" na parę dni, pojawiło się pytanie - ale co zabrać. Pytałam osób które w szpitalu były, ale każdy ma inne doświadczenia i potrzeby. Oto moja lista, która może się komuś przyda. Dodam, że w przeciągu 3 lat, jest to mój czwarty raz kiedy idę do szpitala. Niemal piąty (raz już byłam spakowana, przyjęta na oddział, ale okazało się, że sprzęt nie działa, więc nie było sensu mnie trzymać).
1. Wyniki dotychczasowych badań - oczywiście związanych z danym pobytem w szpitalu. Ja zawsze robię kserokopie, bo trochę obawiam się, że nie odzyskam swoich wyników. W szpitalach jest masówka, dany lekarz ma w jednym momencie kilku pacjentów na oddziale i pewnie kilku w poradni, więc może zapomnieć nam wyniki oddać. Teoretycznie powinniśmy je odzyskać przy wypisie, ale nigdy gwarancji nie ma, wiem z doświadczenia.
2. Leki które przyjmujesz - i te, które przyjmujesz na daną chorobę przez którą jesteś w szpitalu, ale też na inne choroby. Lekarz prowadzący zapyta cię o choroby i leki, więc zgłoś wszystko co przyjmujesz! Powie ci, które masz przyjmować w czasie pobytu w szpitalu, a które na razie odstawić. Ale to, że to szpital, to nie znaczy, że teraz dostaniesz zapas tabletek na każde swoje schorzenie.
3. Środki higieniczne i kosmetyki - szeroko rozumiane. Ja zawsze zabieram ze sobą mydło, szampon, odżywkę do włosów, szczoteczkę i pastę do zębów itd., a także chusteczki higieniczne, buckupową rolkę papieru toaletowego, mokre chusteczki do rąk, kobiece środki higieniczne. Najważniejsze to zabrać to, co jest potrzebne tobie do zachowania higieny. W szpitalu TRZEBA się normalnie myć, inaczej się śmierdzi (patrząc na niektórych pacjentów, ma się wrażenie, że myślą, że w szpitalu mają dyspensę na czystość - NIE MAJĄ!). Wiadomo, że po poważnej operacji nie leci się od razu pod prysznic, ale w końcu przyjdzie taki moment, że siły pozwolą na to, by się ogarnąć. Ja zaraz po obudzeniu się po operacji, poszłam zmienić szpitalną papierową piżamę na swoją i chociaż trochę się ogarnąć (wtedy przydała się gąbka, bo pod prysznic wejść nie mogłam z racji opatrunków, ale z pomocą mamy, udało się mnie doprowadzić do stanu używalności:)) A mokre chusteczki to dla mnie podstawa. Nie zawsze można wstać ze szpitalnego łóżka, a z takimi chusteczkami pod ręką można nie tylko "umyć" ręce, ale też odświeżyć się, czy nawet przetrzeć blat stolika po posiłku. Mokre chusteczki to szpitalne MUST HAVE.
4. Ręczniki - szpital to nie hotel i ręczników się nie dostanie. Ja zawsze mam 2 - jeden mniejszy do rąk, czy włosów i jeden większy - żeby się wytrzeć po prysznicu. Z ręcznikami w szpitalach jest zawsze jeden problem - gdzie powiesić mokre, żeby nie zamoczyły wszystkiego, a przy okazji wyschły. Trzeba się wtedy posiłkować oparciem łóżka.
5. Ubrania? Piżama to oczywista oczywistość. Coś wygodnego, bawełnianego. Na ciepłe miesiące polecam te z nogawkami 3/4. Ale co poza tym? Można chodzić cały czas w piżamie, nikt nam niczego za to nie urwie. Ja wolę w ciągu dnia być np. w dresie, albo leginsach i koszulce. Dzięki temu nie muszę też wozić ze sobą szlafroka. Szlafrok zajmuje mnóstwo miejsca w torbie (zwłaszcza te puchate), a często okazuje się zbędny. Ale jak kto woli. Ja polecam leginsy i koszulkę, czy top. Szpital to nie rewia mody, ma być wygodnie. Jeśli zdecydujecie się na koszulkę, to pamiętajcie, żeby była z krótki rękawem, albo na ramiączkach, bo w szpitalu dostęp do waszych żył w zgięciu łokcia musi być.
6. Umilacze czasu. Spotkałam się z odradzaniem brania sprzętu do szpitala, "bo kradną". Nie spotkałam się z tym. Zawsze mam więc ze sobą telefon, tablet i/albo czytnik ebooków. Teraz będę jechać na drugi koniec kraju, więc będę musiała sobie urozmaicić czas również w pociągu, więc wezmę i to i to, ale tablet spokojnie wystarczy. Grunt to sobie go przygotować, powgrywać filmy, książki czy jakieś fajne aplikacje typu sudoku. No i koniecznie ładowarki. Można zabrać ze sobą krzyżówki, książkę, wszystko co sprawi, że czas będzie płynąć trochę szybciej. Dobra wiadomość jest taka, że 4 dni w szpitalu nie są jakoś zabójczo długie. Szpital ma w sobie coś takiego, że dużo się tam śpi i nim się obejrzysz, już czekasz na wypis.
7. Jedzonko i woda - duża butelka wody mineralnej to kolejne MUST HAVE. Nie dostaniesz wody do popicia porannych leków, więc nawet po to się przyda. Ja mam ze sobą zawsze kartonik batoników zbożowych (np. w Kauflandzie można takie kupić). Ja nie mam problemu ze szpitalnym żarciem i nawet je lubię, ale np. w szpitalu w Warszawie jedzenie było średnie i nie zjadałam całości, więc głód zabijałam takim batonikiem. Większość, jeśli nie wszystkie, oddziałów ma do dyspozycji pacjentów czajnik elektryczny a nawet lodówkę. Można więc ze sobą zabrać zapas np. herbaty. Spotkałam się nawet z tym, że były torebki z herbatą, kawa, czy cukier. Ale to tylko na jednym z oddziałów.
8. Drobne - nie bierz ze sobą dużo pieniędzy do szpitala. Nie ma potrzeby, a jeśli coś ukradną, to prędzej pieniądze (tak myślę). Drobne przydadzą się do automatu z kawą, czy w szpitalnym sklepiku. W niektórych szpitalach na salach są wrzutowe telewizory, więc jeśli chcesz obejrzeć M. jak Miłość, to czeka cię wydatek w postaci np. 2 zł.
9. Kubek i sztućce - niby w szpitalach to jest, ale czasem zabraknie np. kubka, albo łyżeczki, więc warto mieć je ze sobą. Najwyżej się nie skorzysta. Ja wożę ze sobą kubek termiczny, bo raz, że się nie stłucze w drodze, a dwa, mam dłużej ciepłą herbatę.
10. Dużo cierpliwości - niestety w szpitalach długo się czeka. Czeka się najpierw w kolejce na izbie przyjęć, potem na oddziale, aż przygotują łóżko (to taki trochę taśmociąg - jeden pacjent wychodzi, pani zmienia pościel, drugi pacjent wchodzi). Mój rekord to po przyjęciu około godziny 9 na łóżku położyłam się o 15. Łóżko było przytachane z innego oddziału, stare, skrzypiące i niestety zarwane. Nie starczyło też dla mnie szafeczki (warto dobrze żyć z paniami sprzątającymi - one mogą załatwić wszystko!). Ostatniego dnia czeka się na wypis. I zawsze pozostaje niedosyt i jakaś wątpliwość, czy na pewno wszystko wiem.

Co warto jeszcze dodać, to pamiętać należy, że to, że lekarz się do nas nie uśmiechnie, czy nie zapamięta naszego imienia, to nic nie znaczy. Szpitale są przepełnione. Na salach jest często więcej łóżek niż powinno być. Poza tym szpitalowi zależy, żeby jak najszybciej wypuścić nas do szpitala. Tylko pierwsze 4 (chyba) dni są płacone z NFZ, za pozostałe płaci szpital. Np. operację miałam w poniedziałek, a w środę wyszłam do domu.
Ważna zasada, o której zapominam - wychodzisz poza oddział - zgłoś to pielęgniarce. Pielęgniarka odpowiada za pacjentów jak nauczycielka za dzieci na wycieczce. Musi wiedzieć, że cię nie ma. Jeśli masz wątpliwości - zapytaj. Pielęgniarki są zabiegane i nie zdziw się, jeśli ci odburknie, ale lepiej zapytać niż potem coś źle zrobić. W szpitalu się jest z jakiegoś powodu, tu chodzi o twoje zdrowie. Nie zakładaj też, że jesteś pępkiem świata. To nie jest SPA, tu jesteś jednym z wielu i czasami twoja sprawa nie jest priorytetowa.
Pewnie o czymś zapomniałam, ale może komuś powyższa lista pomoże (oby nie musiała :)). Sam fakt, że idzie się do szpitala jest stresujący. Nikt, absolutnie nikt nie ma prawa wam powiedzieć, że wzięliście czegoś za dużo. Nie zakładajcie "a najwyżej kupię w sklepiku w szpitalu". Owszem, szpitalne sklepiki mają prawie wszystko, ale ceny są tam z kosmosu (za wagon chusteczek higienicznych zapłaciłam 12 zł).
P.S. Nie będę radzić co zabrać ze sobą na porodówkę, bo nie mam pojęcia. O tym najlepiej wiedzą przyszłe mamy :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz