czwartek, 18 maja 2017

O świecie zza okien pociagu

0

Nie jestem już dzieckiem od dość dawna, nie w sensie kulturowo-społecznym, bo dzieckiem swoich rodziców będę zawsze. Wygladanie przez okno pojazdu na otaczający świat uchodzi za domenę dzieci. Ale mi się to chyba nigdy nie znudzi. Są takie miejsca których nie zobaczysz z innej perspektywy jak tylko z okien pociagu. Nie doprowadza do nich inna droga. No chyba ze przejdziesz x kilometrów polami lub lasem. Ale nie sądzę że komuś się będzie chciało. Wiec tak, są miejsca dostępne tylko dla jadących widzów. Aż chce się powiedzieć "panie maszynisto, niech pan zatrzyma pociąg bo chcemy popatrzeć i porobić zdjecia". Wtedy jednak tek krajobraz straci coś ze swojej nieuchwytnosci, chwilowości. W pociągu na chwilę oderwiesz wzrok i już jest coś innego za oknem. Nie możesz się przyjrzeć, nie możesz dostrzec wad i skaz. Samo piękno. A co więcej widok za oknem jest zawsze inny, nawet jeśli jeździsz tą sama trasą wielokrotnie to widok za oknem jest inny. A to inna pora roku, pogoda, godzina. A czasem zwrócisz uwagę na zupełnie inny szczegół niż poprzedno. Tydzień wcześniej na tej łące były sarenki,  ale teraz ich nie ma.
W pociągu zawsze mam setki myśli. Mogę się na nich skupić, nic mnie nie rozprasza. Jedyny minus to wspołpasażerowie - a to pan ściągnie buty, a pani będzie przeszkadzało otwarte okno i postanowi ugotować nas żywcem. Dzieci kopią albo płaczą, mężczyźni są głośni i wulgarni, albo są mitomanami i wymyślają historie niestworzone kogo to nie poznali, gdzie nie byli. Wolę być w przedziale sama, albo siedzieć w bezprzedziałowym wagonie przy oknie. Ale znam ludzi którym nie przeszkadzają gaduły i krzyczące dzieci. Każdy ma swój sposób na przetrwanie jazdy pociągiem. Moja propozycja? Powygladaj trochę za okno, zostań sam ze swoimi myślami. Kto wie,  może dostrzeżesz coś wyjątkowego albo wpadniesz na iście genialny pomysł. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz